środa, 30 kwietnia 2014

Trochę koralików...

Chyba jednak zostanę przy pisaniu raz na miesiąc, bo i czasu nie mam i robótki się zawiesiły. Ważniejsza praca zawodowa, która zajmuje mi mnóóóstwo czasu (dlatego jej nie lubię, bo nie samą pracą żyje człowiek...) no i teraz ogródek, bo mam kawałeczek działki. Coś kwitnie, trawa wciąż rośnie, trzeba dziabać, kosić, siać. Same to tylko chwasty przepięknie rosną.


To moje bardzo niewprawne próby biżuteryjne, uczyłam się pleść koraliki, trochę metodą prób i błędów. Tylko te mi zostały do uwiecznienia - koraliki są drewniane, brązowe, a sznurek w trzech kolorach, na drugim zdjęciu trochę lepiej to widać.









Uczyłam się też robić koraliki na szydełku, z Weny, ale zabrakło mi zapału i wypełnienia do kulek, (robiłam z płatków do demakijażu, bo nic innego nie miałam - trzeba je było drobno pociąć). Zniechęciłam się, bo nie wiem czym je wypychać i nie wiem gdzie to kupić - one są w najmodniejszym elektrycznie zielonym kolorze - i znów przepraszam za jakość zdjęć.



A to kolejna, biżuteryjna próba tym razem z sutaszowego sznurka w kolorze granatu, jasnej szarości i zieleni, znów zdjęcia kolorystycznie kłamliwe. Tak mi się podobało to zestawienie kolorów, że zaplotłam sutaszowe warkoczyki i tak powstała "kolia i bransoletka". W dziedzinie sutaszu to niestety moje jak na razie jedyne osiągnięcie, ale mam nadzieję, że nie ostatnie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz